Ten wpis będzie wyglądał inaczej niż zwykle, nie zrobię kosztorysu (podam poszczególne ceny) ponieważ mija się to z moją ideą prowadzenia bloga - wyjazdów po najtańszej linii oporu. Tym razem chciałam poznać miejsce z każdej strony, tej fancy jak i niskobudżetowej. Była to moja pierwsza podróż od lutego 2020 do kraju który totalnie jest mi obcy, więc przyjemnie było powrócić do takich tripów.
Zacznijmy od początku.
Meksyk a bardziej może samo Tulum od dawna miałam na swojej liście. Biłam się z myślami gdyż słyszałam wiele sprzecznych opinii, Tulum chyba należy do takich miejsc które się kocha albo nienawidzi.
Po długim namyśle kupiłam bilety, zaczęłam planowanie. Jakiś cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał mi - ZASZALEJ, TO TWOJE URODZINY! Zarezerwowałam 3 hotele w których zamarzył mi się choć krótki pobycik. Czy było to warte swojej ceny(wygórowanej)?
O tym w dalszej części tego wpisu ;)
HOLBOX.
Tu zaczęłam swoją Meksykańską przygodę. Teraz pisząc ten tekst dostrzegam iż była to świetna decyzja.
Atmosfera jaka tu panuje jest wręcz magiczna. Czuć spokój, ciepło mieszkańców, wieczorami przy pięknych zachodach słońca oprócz zachodu samego w sobie obserwowałam inne otaczające mnie doświadczenia. Oglądałam mieniące się w słoneczku fale, przyjaznie, zabawy rodzin, piękną miłość, tańce, gry na różnych instrumentach, paczki ziomków na kocykach. Chyba te momenty podobały mi się najbardziej. Czułam to wszystko całym sercem i gdy tak sobie spoglądałam na szczęśliwych ludzi, uśmiechałam się niewinnie pod nosem ciesząc się razem z nimi.
Rozmarzyłam się przez chwilę wracając myślami do tych przyjemnych wspomnień, teraz troszkę praktycznych informacji.
Loty kupiłam na stronie linii LUFTHANSA. Wyszły drogo (ok.3900 zł w dwie strony) aczkolwiek dokupiłam opcję flex oraz nie mogę pominąć faktu iż ta linia lotnicza nigdy mnie nie zawiodła - zawsze w danym terminie docierałam w wyznaczone miejsce.
Wylądowałam w CANCUN, okazało się że busy po 16:00 tego dnia już nie jeżdżą. To była najdroższa przejażdżka ever, kosztowała coś ok. 700 zł. Kurs do Chiquila - z tego miejsca na prom do Holboxu.
Morał taki żebyście sprawdzali sobie wcześniej busy ;)
https://www.ado.com.mx/ - tu znajdziecie wszystkie trasy, oraz godziny odjazdu.
Busy jeżdżą min. do Cancun, Tulum, Chiquila, Playa del Carmen.
Koszt biletu np z Tulum do Cancun to ok. 80 zł
Kolejny krok to prom, bez problemu bilety kupicie w okienku.
Kursy są co godzinę lub pół.
koszt to 220 peso czyli ok. 40 zł
NOCLEG
Uroczy rodzinny hotelik z którego byłam bardzo zadowolona! Znalazłam go na Airbnb, w cenie noclegu było też pysze śniadanie - kilka opcji do wyboru, kawa, świeży sok. Pracownicy nie mówią prawie po angielsku choć ma to swoje plusy - nauczyłam się kilku nowych słów hiszpańskiego :)
Plaża znajduje się parę kroków od wyjścia, macie do dyspozycji leżaki, hamaki, w dzień czynna jest kuchnia z dobrym jedzeniem w przystępnych cenach.
Koszt - 7 dni 2600 zł
Link do Hotelito Crismi - TUTAJ
PLAŻE
Playa Holbox
Punta Mosqito
Niestety złapała nas w drodze burza.. Trzeba dosyć spory kawałek przejść pieszo aby ujrzeć przepiękny cypelek z piasku, który z każdej strony otoczony jest lazurową wodą ! Z tego co mi wiadomo można spotkać tu również flamingi, nam się nie udało przez warunki pogodowe dotrzeć do końca.
Punta Cocos
Centrum
Tam znajdziecie mnóstwo knajpek, malownicze budynki, sklepy, czy wypożyczycie melex-a.
Nie ma tutaj samochodów, poruszanie się po wyspie jest możliwe tylko rowerem lub właśnie melexem.
Wypożycza się je na godziny, my odebraliśmy rano i wypożyczyliśmy na 4 h. Zdążyliśmy w tym czasie pojechać na Punta Cocos oraz Punta Mosqito.
Cena wypożyczenia - ok 130 zł.
TULUM
Doszłam do momentu wpisu który wzbudza we mnie wiele różnych emocji. Nie wiem czy wróciłabym do tego miejsca, mam na temat Tulum wyrobione trochę zdanie że tu trzeba mieć wór pieniędzy. Z jednej strony piękne ubrania szyte ręcznie, uduchowienie, świetne praktyki jogi na których byłam, hotele w których kryje się magia - z drugiej #tuluminati, jedna wielka imprezownia i ceny z kosmosu. Byłam tutaj na najdroższej kolacji w moim życiu, zapłaciłam za noc w hotelu więcej niż za tydzień na Zanzibarze i przeżyłam najkrótszy kurs taxi z bagażami (minuta jazdy) który kosztował mnie 20 $. Cały pobyt ma swoje za i przeciw, dlatego moje podróżnicze serce nie może zdecydować czy lubi to miejsce czy też nie. Faktycznie hotele są wyjątkowe i sam ich klimat wprawia w zachwyt - ale czy warte są tyle kasy?
Obiecałam sobie że gdy polecę kiedyś do Tulum będę spała w swoich wymarzonych miejscach - byłam, zobaczyłam. Było fajnie ale nie spektakularnie, po tym doświadczeniu mam pewność że wolę dzikie miejscówki.
Ubolewam troszkę nad tym że udało nam się zobaczyć tylko jedną cenotę, to była troszkę wycieczka po hotelach i finalnie spędziliśmy tutaj tylko około 5 pełnych dni :)
Zacznijmy od cen. Kurs taksówką o podobnym dystansie kosztował raz 45 $ a kolejny raz 20 $. Mam wrażenie że jest to zależne od tego jak się jest ubranym bądz od tego z pod jakiego hotelu jedziemy.
Ceny w butikach są w moim mniemaniu absurdalne, za lnianą sukienkę trzeba zapłacić 300-500 $ a prowadząc własną markę mam świadomość jak ogromna jest przebitka, ponieważ wiem ile kosztuje materiał czy produkcja danego produktu.
Jak już macie kiecę za miliony złotych monet, chcecie iść na imprezę - musicie po pierwsze stać w ogromnej kolejce lub mieć rezerwację z dużym wyprzedzeniem, po drugie musicie zapłacić za wstęp też kolejne złote monety. Słyszałam też że lubią co niektórzy kraść w takich miejscach.
Dam wam też dobrą radę odnośnie pakowania - zabierzcie ze sobą filtry i wszelkie inne kosmetyki ponieważ ceny za tego typu produkty w Tulum są bardzo wysokie ;)
Przejdę teraz do miejsc które odwiedziłam :
NOMADE
Wybraliśmy namiot z łazienką na zewnątrz. Cena za noc to 2,000 zł ze śniadaniem.
Piękne ścieżki z palm wewnątrz hotelu, z głośników leciały odgłosy natury, powierzchnia jest ta ogromna że rzadko kiedy spotykaliśmy kogokolwiek na drodze. Cisza, spokój - bardzo przyjemny pobyt.
MACONDO
Hotel posiada świetną Marokańską kuchnię, klimat fantastyczny, jedzenie również pyszne a wnętrze robi wrażenie. Wręcz uspokajająca muzyka, zapach palo santo oraz wszechobecny dym kadzideł unoszący się w pomieszczeniu.
AZULIK
Tego pobytu wyczekiwałam najbardziej, marzyłam o tym miejscu od kiedy Tulum dołączyło do listy miejsc które chcę odwiedzić. Hotel w większości wykonany z drewna, bez elektryczności nocą, w pokoju dostaliśmy zapałki i świece. Joga w tym miejscu uspokoiła mój umysł i ciało jak nigdy dotąd - przez sufit sali przedostawały się promyczki słońca. Wszędzie chodziłam boso tak jak lubię, wewnątrz znajduje się muzeum które również było niesamowite - można tam wejść za niewielką opłatą jeśli nie nocujecie w Azuliku. Jedyne co mi się nie podobało to odczuwalna wyższość niektórych gości... I ceny za poszczególne ,,atrakcje''. W obiekcie tak samo jak w NOMADE nie wolno robić zdjęć aparatem, z wyjątkiem swojego pokoju. Koszt wykonania takiej sesji to ok.1500 $ o ile dobrze pamiętam. Cena to 3,000 zł ze śniadaniem, joga również jest w cenie.
KINN TOH
Czyli jedna z najbardziej obleganych restauracji. Opowiem wam coś zabawnego, zarezerwowaliśmy stolik. Tu tak jakby podnajmuje się miejsce na ok 4 h i koszt takiego wynajęcia dla 2 osób najmniejszego ,,koszyka''(tak nazywają stoliki) to 350 $ plus koszta samej kolacji. Przyszliśmy na ustaloną godzinę, podaliśmy numer pokoju, nie mogli namierzyć naszej rezerwacji. Pani na to że mają wolne stoliki - odpowiadam jej że mamy opłacony koszyk. Mina była bezcenna, można było z niej wywnioskować że była po prostu w szoku że nas na to stać. A co za tym idzie z góry musiała nas ocenić i analizować naszą zawartość portfela. W każdym bądz razie jedzenie było smaczne, wieczór magiczny, zachód słońca bajkowy. Pierwszy raz jadłam kolacje na poziomie palm i podziwiałam zachód w takim miejscu.
Papaya Playa
To miejsce różni się od powyższych, czuć tu większy chill, klimat trochę imprezowy, obsługa odniosłam wrażenie bardziej wyluzowana. Teren również ogromny, beach bar, całodobowa kafejka, dwa baseny dla gości. Tu odpoczęłam najbardziej ! Odbywają się w tym miejscu wieczorami przeróżne imprezy do których widziałam ogromne kolejki.
cena za dwie noce : 3500 zł ze śniadaniami
Tunich jungle cabanas
Coś o bardziej ,,ludzkiej' cenie, w sercu Tulum. Uroczy hotelik z kilkoma pokojami, pyszne śniadanie i dużą ilością komarów. Jeśli chcecie się tu zatrzymać - jest przyjemnie ale musicie mieć ze sobą coś na komary ;)
Koszt za noc ok 350 zł ze śniadaniem
BUTIKI
Obeszliśmy ich chyba z 20, szczerze byłam trochę zawiedziona małą różnorodnością ponieważ większość z nich posiadała ten sam asortyment. Mają swój klimat jak przystało na Tulum ale mnie specjalnie nie zachwyciły.
Cenote Suytun
Przyjechaliśmy tutaj chwilę po otwarciu, było prawie pusto! Totalnie magiczne miejsce i jedno z tych które podczas pobytu podobało mi się najbardziej. Czas który można tu spędzić to coś ok 45- 60 minut. Jeśli chcecie pływać musicie mieć ubrane kapoki. Dotarliśmy tu skuterem a koszt za dobę to 60 $.
Jechaliśmy z hotelu jakieś 2 h w jedną stronę, baliśmy się trochę wypożyczać samochód ponieważ wiele chodzi pogłosek że takie samochody lubi zatrzymywać policja.
AHAU
Chyba każdy widział to słynne wejście :) Za dnia kolejki są gigantyczne więc jeśli chcecie mieć tu zdjęcie na pamiątkę jak my, warto przyjść o 7 rano. Jest praktycznie pusto.
Kilka przydatnych informacji :
- Warto wymienić dolary na pesos, gdy płacicie dolarami przelicznik jest bardzo różny a nie zawsze można zapłacić kartą
- W większości knajp musicie zarezerwować miejsce wcześniej, warto mieć to na uwadze
- Cenoty najlepiej odwiedzać od razu po otwarciu, unikniecie tłumów
- Jeśli planujecie nocleg w AZULIKU, naładujcie sobie sprzęty wcześniej - nie ma tam prądu ;)
- Poruszając się taksówkami trzeba bardzo uważać, pytajcie o ceny od razu bo za tą samą trasę możecie zapłacić 20 $ ale też 40 $
- Pakując się koniecznie zabierzcie wszelkie produkty kosmetyczne bo cena w Tulum może was mocno zwalić z nóg
- Uważajcie na drogocenne rzeczy, na imprezach pilnujcie drinków, nasłuchałam się masy przykrych historii
- Plaże w Tulum niestety mają ogromną ilość śmierdzących glonów więc jeżeli oczekujecie błękitnej wody i czystego piasku polecam HOLBOX. Kolejną opcją jest podpytanie mieszkańców o dzikie miejscówki, znają wiele sekretnych plaż
- Jeżeli wybieracie się na Holbox warto spakować coś na deszcz ponieważ pogoda jest zmienna
- Przy przylocie dostaniecie małą karteczkę do wypełnienia którą podbijają przy kontroli, zachowajcie ją bo będziecie mieli problemy z wylotem. Nikt nas o tym nie poinformował i zachowałam ją instynktownie, kary za jej brak są wysokie ;)
JEŚLI MACIE JAKIEŚ PYTANIA PISZCIE W KOMENTARZACH, POSTARAM SIĘ POMÓC ;)
7 komentarzy
Ja za taxi cancun - chiquila zaplacilam w styczniu 250 zł... 700 to jakaś cena z kosmosy, trzeba się targować
OdpowiedzUsuńGdzie najlepiej wymienić dolary na pesos? Na miejscu?
OdpowiedzUsuńA jak ze światłem w Suytun na otwarciu??
OdpowiedzUsuńGlony na plazy śmierdzą bo to po sezonie... sezon skończył się w kwietniu
OdpowiedzUsuńW jakim miesiącu byłaś w Meksyku?
OdpowiedzUsuńJako kobieta jesteś bardzo inspirującą osobą, z chęcią śledzę kolejne posty i czekam na kolejne nowości!
OdpowiedzUsuńco oprócz kodu qr należy mieć przy wylocie?
OdpowiedzUsuń